Jesteśmy sklepem flagowym
Dealerem roku Trek i Bontrager 2019/2020/2021
536 406 462
0

Brak produktów w koszyku.

Epickie kolarskie miejscówki cz.4

21/03/2023

Epickie kolarskie miejscówki cz.4

Podobały wam się poprzednie części? To nie koniec niesamowitych wojaży Wojtka Michałka – laureata nagrody Podróżnik Roku, wręczonej w trakcie listopadowego Balu Kolarza.

Valle de las Lágrimas, Hiszpania.

Ponownie kierujemy się na doskonale nam już znany archipelag Wysp Kanaryjskich. A konkretnie na Gran Canarię, do Doliny łez. Jeśli miejsce nazwane jest w ten sposób, można się spodziewać, że nie jest łatwe do zdobycia. Valle de las Lágrimas, Valley of Tears, Dolina Łez. Wszystko to nazwa mocnego podjazdu leżącego w samym sercu tej będącej kolarskim rajem wyspy.

Podjazd ma 11 km długości i pokonuje 1000 m w pionie. Średnie nachylenie jest na poziomie 8%, aczkolwiek w pewnych momentach sięga nawet 20%. Możliwym jest, że dolina została nazwana na cześć płaczących na samą myśl o wjeździe pod górę kolarzy. To trasa tylko dla wytrwałych i dobrze przygotowanych pod względem wydolności.

Z Doliny Łez na górę nie wspinają się profesjonaliści, a przynajmniej nie w wyścigach. Trasa jest pokryta kiepskiej jakości asfaltem i niejako schowana między potężnymi, poszarpanymi skałami Gran Canarii. Przy słonecznej pogodzie widoki z serpentyn wijących się po Valle de las Lágrimas są KAPITALNE. Wasze oczy mogą się wypełnić łzami najpierw z bólu, a następnie z radości.

Monte Carlo, Monako.

Dla wielu ludzi są to nazwy tożsame, choć prawda jest inna. Wyjaśnijmy więc: Monte Carlo jest dzielnicą Monako. Monako jest miastem-państwem. Maleńkim, zamieszkałym przez zaledwie 40 tys. ludzi. Ale za to jakim! Monako kojarzone jest przede wszystkim jako miejsce rezydencji podatkowej / wakacji / zamieszkania wielu uznanych sportowców, biznesmenów i wszelkiego rodzaju gwiazd. Oprócz tego, położone na Riwierze Francuskiej mikropaństwo słynie z kasyn (przede wszystkim Monte Carlo Casino) i dorocznego wyścigu Formuły 1.

Monte Carlo, to największa i najludniejsza dzielnica Monako. Jednocześnie “Wzgórze Karola” jest najbardziej spektakularną częścią tego państwa. To tam przygotowuje się tor na wyścig F1, tam jest największe kasyno, tam w marinie stoją zacumowane najdroższe jachty. Czy zatem jest to dobre miejsce na rower?

Na pewno nie należy do typowych, jednak jest to odrębny świat, który – jeśli już jesteście w okolicy – koniecznie trzeba zobaczyć. Pokonanie rowerem zakrętów, po których jeździli najwięksi mistrzowie F1 również należy zapisać do listy niezapomnianych przeżyć. Co ponadto? Fantastyczna architektura, niesamowite nadbrzeże, złote samochody i wzgórza, które spoglądają na to wszystko z pewnego dystansu. Monte Carlo, to miejsce niepodobne do żadnego innego.

Vierwaldstättersee (Jezioro Czterech Kantonów), Szwajcaria.

Położone w centralnej Szwajcarii Jezioro Czterech Kantonów wzięło nazwę właśnie od tego, że jego skomplikowana i rozłożysta linia brzegowa wchodzi w skład czterech jednostek administracyjnych tego górzystego państwa. Jezioro znajduje się pośród wzniesień, a jego postrzępione, pagórkowate “krawędzie” przypominają wizualnie norweskie fiordy.

Vierwaldstättersee, to znakomite miejsce na rowerowe wyprawy. Okalające jezioro góry, świetna siatka dróg i mnogość położonych nad krystaliczną wodą kurortów stwarza wiele możliwości. Jak są góry, to są i podjazdy. Trasa dookoła jeziora jest długa na około 100 km i ma przewyższenia rzędu 2000 m. Gdziekolwiek nie pojedziecie, krajobraz jest bardzo przyjemny. Podobnie, jak równiutki, szwajcarski asfalt. Polecamy także wjechać kolejką na masywy górskie Pilatus bądź Rigi, z których roztacza się zniewalający widok na cały akwen.

Aby poznać kolarskie uroki tego regionu, najlepiej zarezerwować więcej, niż jeden dzień.

Costa Blanca, Hiszpania.

To zbiorcza nazwa części wybrzeża w południowo-wschodniej Hiszpanii, mniej więcej między Walencją, a Alicante. Region Costa Blanca jest genialnym miejscem na rower i jednocześnie stanowi ogromnie popularną bazę treningową dla profesjonalnych zespołów, które zjeżdżają się tam zimą niemal w komplecie. Hotele w miastach są wypełnione kolarzami PRO, a za nimi ciągną również dziesiątki, jeśli nie setki amatorów. Trochę szczęścia, mocne nogi i można chwilowo załapać się na jazdę z “grubymi wiórami” kolarskiego świata.

Południowa Hiszpania zapewnia zimą dużo słońca i znośną pogodę nawet w najchłodniejszych okresach. Ciepły klimat panuje tu cały rok, a możliwości w kwestii ułożenia tras są bardzo szerokie. Świetny asfalt, pobliskie lotnisko w Alicante i relatywnie mały ruch, to kolejne magnesy dla rowerzystów. 

Benidorm, Moraira, Denia, Altea, Calpe, Benissa, Maryvilla. Te, a także wiele innych miejscowości i miasteczek zapewnią wam doskonałe warunki do uprawiania kolarstwa niezależnie od pory roku. Oprócz tego – niezapomniane wrażenia architektoniczne i krajobrazowe. 

L’ Alpe d’Huez, Francja.

Jedna z największych i najważniejszych stacji narciarskich w Alpach. Miejsce to, podobnie jak Tignes czy Val d’Isere, ma dwa oblicza. Zimą jest mekką miłośników białego puchu. Natomiast gdy śniegi topnieją, zamienia się w cel pielgrzymek kolarzy. Wszystko za sprawą podjazdu z Bourg d’Oisans do stacji L’Alpe d’Huez. 

Wspinaczka po 21 agrafkach tej trasy, to legenda Tour de France, przez wielu zaliczana do TOP 3 najbardziej prestiżowych podjazdów wyścigu. Dotychczas odcinek ten gościł na TdF 32 razy, a zadebiutował w 1952 roku. Za każdym razem, gdy najlepsi kolarze świata podjeżdżają do L’Alpe d’Huez, miejsce gromadzi dziesiątki tysięcy kibiców, którzy wypełniają szczelnie wszystkie miejsca dookoła niesamowitych zawijasów tej trasy.

Sama wspinaczka, to 13 kilometrów, średnie nachylenie 8% i ponad kilometr w pionie. Jak ujął Wojtek: “kolarskie Santiago Bernabeu”. Podobnie jak największe stadiony świata przyciągają rzesze fanów, tak samo L’Alpe d’Huez przyciąga każdego roku tysiące kolarzy-amatorów, którzy pragną zmierzyć się z jej serpentynami. Nie jest to miejsce dla miłośników ciszy i spokoju, niemniej jednak widoki… Możliwość spojrzenia na cudowną, żyzną dolinę opierającą się o ogromne alpejskie masywy jest bezcenne. 

Jug Dalmacija, Chorwacja.

Pytanie za 1000 punktów. Czy jesteście w stanie wskazać kogoś, komu nie spodobała się Chorwacja? Nie? My również. Ten uwielbiany nie tylko przez Europejczyków wakacyjny kierunek urzeka wszystkich pięknymi plażami, urokliwą architekturą, smaczną kuchnią i otwartością samych Chorwatów. Połączyć to wszystko z rowerem? Wspaniała sprawa!

Jug Dalmacija, to po prostu południowa Dalmacja. Czyli najpiękniejszy region Chorwacji, ciągnący się ponad 400 km wzdłuż i 50 km wszerz linii brzegowej Adriatyku. Dalmacja, to również setki przybrzeżnych wysp o różnej wielkości i zaludnieniu. Część z nich, np. Korčula, to przepiękne, górzyste miejsca. Dotrzecie tam za pomocą przeprawy promowej z miejscowości Orebić. 

Śródziemnomorski klimat pozwala cieszyć się urokami tego bałkańskiego kraju zazwyczaj już na przełomie lutego i marca. Chorwackie drogi są wówczas nieszczególnie oblegane przez samochody turystów, co czyni je perfekcyjnymi do uprawiania kolarstwa. Wiejąca znad ciepłego morza bryza, a z drugiej strony góry. Żyć, nie umierać. Między innymi dlatego w południowej Dalmacji zamieszkał Robert Makłowicz, który rezyduje na Półwyspie Peljesac.

Mont Ventoux, Francja.

Prowansja zazwyczaj kojarzy nam się z polami lawendy ciągnącymi się po horyzont. Z łagodnymi pagórkami, melancholijnym klimatem i zapachem ziół, które sławią ten prealpejski region na cały świat. Nad całym dobrobytem Prowansji milczącą straż sprawuje samotna, potężna góra Mont Ventoux, która strzeże skarbów tej krainy niczym Samotna Góra strzegąca skarbu smoka Smauga. Nie bez kozery Mount Ventoux potocznie nazywana jest Olbrzymem Prowansji.

Rowerowo, podjazd na ten wietrzny masyw jest kojarzony głównie z Tour de France, którego uczestnicy zdobywali monumentalne wzniesienie 18 razy. Podjechać nań można trzema trasami. Każda z nich liczy ponad 20 km długości. Start możecie ustanowić w miejscowości Sault, Malaucene bądź Bedoin. Przy tym ostatnim – najtrudniejszym – wariancie można poczuć się jak prawdziwy beduin. Wspinaczka zaczyna się od równej, płaskiej drogi, która z każdym kolejnym kilometrem staje się trudniejsza. Do tego wszystkiego dochodzi wiatr, który w wyższych partiach wzniesienia położonego pośrodku pustkowia wieje z prędkością nawet 100 km/h!

Najlepiej podjazd na Mont Ventoux definiuje cytat francuskiego filozofa Rolanda Barthesa: “Ventoux jest bóstwem zła, które wymaga ofiar. Nigdy nie wybacza słabości i wymusza niesprawiedliwej miary hołdy cierpieniu.” Jest to święta prawda, o czym zaręcza nas również Wojtek. Niemniej jednak widok na Prowansję rozciągający się z łysego szczytu Mont Ventoux jest obłędny.

Rossfeld Panoramastrasse, Niemcy.

Berchtesgaden, to alpejska gmina granicząca z Austrią. Najbardziej znana z tego, iż na jej terenie swoją rezydencję na szczycie Obersalzbergu posiadał Adolf Hitler. Miejsce, w którym wódz III Rzeszy przyjmował wszystkich najważniejszych przywódców nazywane było “Orlim Gniazdem”, a jego zdobycie przez żołnierzy 101. Dywizji Powietrznodesantowej przedstawiono choćby w kultowej “Kompanii Braci”. 

Okolice Berchtesgaden oferują piękne, górskie widoki, stanowiące kombinację iglastych lasów, ośnieżonych turni i ukrytych jezior wypełnionych czyściutką wodą. Jedną z najbardziej polecanych dla miłośników wszelkiej turystyki tras jest Rossfeld Panoramastrasse. Do Orlego Gniazda nią nie dojedziemy (ścieżka, która prowadzi do Berghof jest wyłącznie dla pieszych), jednak Rossfeld Panoramastrasse niesie ze sobą szereg kapitalnych atrakcji wizualnych, co zresztą możemy wywnioskować z jej nazwy. 

34 kilometry równego asfaltu i fantastycznych serpentyn, a przy tym nieco ponad 1000 m podniesień, czynią z niej łakomy kąsek nie tylko dla tytanów kolarstwa. Co nie znaczy, że nachylenie sięgające 24%, nie potrafi dać w kość. W zależności od tego czy wolicie góry w wydaniu letnim, czy zimowym – polecamy wybrać odpowiednią porę roku. Tej wyprawy nie da się żałować.

Cap de Formentor, Hiszpania.

Przylądek Formentor, to najbardziej wysunięty na północ punkt Majorki i bez wątpienia najładniejsze miejsce tej wyspy. Cypel terenu, zwany w języku Cervantesa Cap de Formentor, jest zakończeniem dwudziestokilometrowej długości Półwyspu Formentor. Nad skalnym urwiskiem znajduje się punkt z widokiem na Minorkę oraz XIX-wieczna latarnia morska Faro de Formentor.

Trasa na przylądek jest z perspektywy rowerzystów fenomenalna. Zwłaszcza, że z powodu natłoku turystów zamknięto dla ruchu samochodowego jej ostatnie kilometry. To sprawia, że będziecie mogli napawać się cudownym krajobrazem w ciszy i spokoju. A jest co oglądać. Bezmiar morza, majaczące na horyzoncie pozostałe wyspy archipelagu, strzeliste klify,  a także zachwycające formacje skalne pełne przeróżnych tuneli, jaskiń, grot i nieregularnych wypustek.

Sama droga, to doskonały asfalt i kręte agrafki. Zaprojektował ją Antonio Parietti, który ma na swoim koncie dizajn innego z kolarskich klasyków – trasy do Sa Calobra. Będąc na Balearach, rowerowa wyprawa na Przylądek Formentor, to absolutna konieczność.

Furkapass, Szwajcaria.

Na zakończenie czwartej części epickich kolarskich miejscówek mamy coś dla miłośników wysokogórskich dróg. Kierujemy się w stronę alpejskich przełęczy i bierzemy na tapet Furkapass, która leży na granicy kantonów Valais i Uri. Przełęcz Furka oddziela Alpy Berneńskie od Alp Lepontyńskich. Co tu dużo gadać – oba te łańcuchy nie należą do niskich, a sama Furkapass położona jest na wysokości 2436 m. 

Jest to samotna droga wijąca się pośród oplecionych zielenią skał. Trasa przez przełęcz w momencie, gdy wybieramy wariant wschodni podejścia, to ponad 40 km jazdy przy średnim nachyleniu 4,5% i maksymalnym rzędu 11%. Jeśli pragniemy pokonać ją od zachodu, startujemy w miejscowości Brig. Jest to droga dłuższa (57 km), o mniejszym średnim nachyleniu (3%) i większym maksymalnym (13%). 

Najbardziej znaną ilustracją Furkapass jest hotel Belvedere, wklejony w jeden z zakrętów. Niestety miejsce jest zamknięte na cztery spusty, a gościło w nim mnóstwo sław, m.in. papież Jan Paweł II. Kręcono tutaj również film “Goldfinger” w którym w rolę kultowego agenta 007 wcielił się Sean Connery. Z poziomu hotelu roztacza się niepowtarzalny widok na topniejący lodowiec Rodanu. Napawa smutkiem fakt, iż staje się on z roku na rok coraz mniejszy. Przejazd przez Furkapass dostarcza niesamowitych wrażeń, a na dodatek blisko stąd do pozostałych słynnych szwajcarskich przełęczy: Grimsel i Susten. W jeden dzień można objechać je wszystkie, choć wymaga to silnych nóg i charakteru. 

Przełęczy Furka poświęciliśmy sporo czasu, jednak i tak trudno opisać wrażenia za pomocą jednego zdjęcia i kilku akapitów. To trzeba zobaczyć na własne oczy.


Wojtek Michałek
Podróżnik i pasjonat kolarstwa
@wojtek.killer