Wespół z duetem artystycznym Sętowski Gawron podjęliśmy się zbudowania najdroższego roweru TREK w naszej historii. Złota barwa i marmurowy wzór symbolizują jakość, tonację oraz estetykę tego wyjątkowego projektu.
Złota Madonna
Jeśli miał to być najdroższy dostępny do zbudowania rower Trek, jego bazą nie mogło zostać nic innego, niż rama Madone SLR 9, zwana w naszym żargonie “Madonną”. To ultralekki i superszybki aerodynamiczny rower powstały z wykorzystaniem technologii IsoFlow, która czyni jazdę jeszcze płynniejszą i niweluje opór powietrza do absolutnego minimum. Topowy, wyścigowy model wykorzystywany w cyklu World Tour przez kolarzy teamu Trek Segafredo.
Dlaczego złoty? Ponieważ jest to kolor paradoksów. Skromny w komunikacie, lecz bogaty znaczeniowo. Wspólnie uznaliśmy, że pokryta złotym chromem rama idealnie odzwierciedla założenia projektu. Jak tłumaczy Wojtek Kluk: – Złoty kojarzy nam się z czymś wartościowym. Złoty medal Igrzysk Olimpijskich, złoty medal mistrzostw świata. Można powiedzieć, że to taki najcenniejszy kolor. I trudno się w tym przypadku nie zgodzić.
Skrzynia pełna skarbów
Gdyby przyrównać E001 do drewnianej skrzyni, wypełniałyby ją złote talary. Oprócz najwyższej klasy ramy, najdroższy rower w Polsce składa się z najlepszych dostępnych na rynku komponentów. System ceramicznych łożysk CeramicSpeed, łańcuch oraz wózek tylnej przerzutki wykonany w tej samej technologii, widelce Madone KFV z włókna węglowego, tarcze hamulcowe Carbon-Ti, bezprzewodowy napęd Shimano Dura-Ace Di2, korba THM Clavicula SE Compact, pedała Wahoo Speedplay AERO z tytanową ośką czy karbonowe zębatki Carbon-Ti 54/42. Jest po prostu na bogato, lekko, perfekcyjne pod względem mechanicznym.
Całość wieńczą koła szosowe Bontrager Aeolus RSL 75 TLR ze złotym, marmurowym wzorem oraz założone nań opony Pirelli P-Zero Gold Edition. Jest to najdoskonalszy możliwy setup, który przy rozmiarze 60 daje łączną wagę roweru na poziomie 7,392 kg.
Bogata semantyka koncepcji twórczej
Inspiracją dla duetu artystów Sętowski Gawron zostały dwa materiały, które w trakcie procesu dziejowego były uważane za niezwykle cenne przez wiele różnych cywilizacji: złoto oraz marmur. E001 oprócz wartości stricte mechanicznej, przejawia także wielką wartość jako dzieło sztuki.
Proces powstawania E001 był złożony i wieloetapowy. Rozpoczął się od oczyszczenia z lakieru i zaaplikowania złotego chromu na ramę, widelec oraz osłonę tylnej przerzutki. Dopiero wtedy duet Sętowski Gawron nałożył ręcznie wycinane wzory przywodzące na myśl marmur. Jest to wiele drobnych elementów, składających się w jedno olśniewające misterium. Dodatkowym smaczkiem i zarazem odniesieniem do technologii retro jest wymiana litery “E” w logotypie Treka na symbol używany w kroju pisma windings. Wszystko to sprawia, iż E001 komunikuje jeszcze bogatszy przekaz.
Całość projektu została wykończona bezbarwnym, połyskliwym lakierem, a następnie na ramę naniesiono ceramiczną powłokę. Dzięki tym czynnościom wygląda po prostu oszałamiająco. Obok E001 nie da się przejść obojętnie, a my jako Fabryka Rowerów jesteśmy niezwykle dumni z całego procesu twórczego oraz finalnego efektu.
Sezon rowerowy właśnie się rozpoczyna! Różne są dyscypliny kolarstwa /, podążamy często różnymi drogami /, ale jest wspólny mianownik – rower! Chcemy aby łączył on nasze lokalne środowisko.
Jeździć na rowerze możesz solo, ale wypady na rower najlepiej smakują w grupie! Rozpoczęliśmy nowy projekt Rowerowe Wypady z Fabryką! Praktycznie każdego dnia odbywają się będą wyjazdy na dwa kółka, a możliwości jest tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie!
Spotykamy się zawsze pod Fabrykarowerow.com (ul. Drogowców 12, Częstochowa), i tam również kończymy. Po wspólnej jeździe zapraszamy na integrację w miejscu przyjaznym rowerzystom, jakim jest Pub sportowy, kręgielnia Fabrykarowerow.com! Bez problemu wejdziecie tutaj z waszym jednośladem! Dla uczestników naszych mamy także specjalne propozycje na barze.
Zapraszamy do śledzenia naszego fanpage’a Rowerowe Wypady z Fabryką, gdzie znajdziecie wszystkie ważne informacje i gdzie publikujemy wszystkie aktualizacje.
Przedstawiamy Nasz tygodniowy rozkład jazdy!
Poniedziałek:
MTB:
Czarne Owce – wyjazdy dla dzieci:
Grupa 1: 8-10 lat – 16:30 (+/- 60 min)
Grupa 2: 10-12 lat – 17:45 (+/- 75 min)
szosa:
Trening bezrobotnych – 9:00-11:00 (3h)
Wtorek:
MTB:
Łowcy segmentów MTB – 18:00 (2-3 h)
szosa:
Trening bezrobotnych – 9:00-11:00 (3h)
Chilloutowy Wtorek – 18:00 (+/- 1-2 h)
Środa:
MTB:
Babskie Środy MTB – 17:00 (2h)
szosa:
Trening bezrobotnych – 9:00-11:00 (3h)
Babskie Środy Szosa – 17:00 (2h)
Czwartek:
MTB: Czwartek w trzech odsłonach:
Just 4 Fun – 18:00 (3 h)
Poganiacze – 18:00 (3h)
Fun Boys – 19:15 (+/- 1:45 h)
szosa:
Trening bezrobotnych – 9:00-11:00 (3h)
Piątek:
MTB:
Czarne Owce – wyjazdy dla dzieci:
Grupa 1: 8-10 lat – 16:30 (+/- 60 min)
Grupa 2: 10-12 lat – 17:45 (+/- 75 min)
szosa:
Trening bezrobotnych – 9:00-11:00 (3h)
a wieczorem zapraszamy do pubu sportowego!
Sobota:
MTB: Odkrywcy zdobywcy MTB*
szosa: Wycieczka szosowa*
* raz w miesiącu (6-10h). Informacje na bieżąco!
Zbiórka i finisz pod Fabryką Rowerów przy ul. Drogowców 12 w Częstochowie.
Podejmując temat projektu najdroższego roweru TREK dostępnego na rynku, duet Sętowski Gawron, w tożsamy dla siebie sposób, sięgnął do dwóch archetypów bogactwa. Złota barwa, stanowiąca bazę jest uznawana za uniwersalny symbol dobrobytu. Marmur z kolei, historycznie, był jednym z najdroższych i najbardziej ekskluzywnych materiałów na świecie. Powstawały z niego zarówno klasyczne rzeźby starożytnego świata jak i płyty nagrobne upamiętniające wybitne postacie. Jak może zauważyć każda osoba interesująca się tematyką rowerów, literka „E” w logotypie firmy, została wymieniona przez artystów na jej odpowiednik z kroju pisma Wingdings, którego użycie jest elementem języka plastycznego artystów, będących twórcami tego projektu.
👉 Wszystko zaczęło się od malowania, podzielonego na etapy:
– oczyszczanie z lakieru
– chromowanie ramy, widelca i osłony wózka tylnej przerzutki na złoty chrom
– nałożeniu ręcznie wycinanych wzorów na ramę przez Łukasza Gawrona według ich projektu
– malowaniu wzorów na kolor czarny połysk plus kierownicy, sztycy posiodłowej i koszyków na bidon
– lakierowanie całości lakierem bezbarwnym połyskliwym
– nałożenie ceramiki na w/w produkty
Rama, widelec, kierownica i sztyca podsiodłowa to Trek Madone SLR gen 7
Madone to bezprecedensowe połączenie trzech kluczowych cech – niezrównanych właściwości aerodynamicznych, wyjątkowej wygody jazdy i piórkowej wagi. Teraz dzięki nowej konstrukcji i technologii IsoFlow Madone SLR siódmej generacji jest naszym najszybszym rower wyścigowym w historii.
Madone SLR 9 jest ultralekki, nieprawdopodobnie szybki i gwarantuje super-płynną jazdę. To maszyna na wyścigi, po którą sięgasz, gdy liczy się każdy wat, a Twój wzrok skierowany jest ku najwyższemu stopniowi podium. Ten wyścigowy rower szosowy zbudowany jest w oparciu o ramę z włókna węglowego OCLV Serii 800 z nową technologią IsoFlow, która poprawia właściwości aerodynamiczne, ogranicza masę i wygładza drogę. Wyposażony jest w 100% w najwyższej klasy części, takie jak sterowany bezprzewodowo napęd Shimano Dura-Ace Di2 i koła z włókna węglowego o wysokim profilu zapewniające jeszcze większe korzyści aerodynamiczne.
👉 RAMA: Włókno węglowe OCLV Serii 800, profil rur KVF (Kammtail Virtual Foil), rura podsiodłowa IsoFlow, ukryte prowadzenie przewodów, napinacz łańcucha aero 3S, suport T47, hamulce tarczowe flat mount, oś przelotowa 142 x 12 mm
👉 WIDELEC: Madone KVF w całości z włókna węglowego, zwężana karbonowa rura sterowa, wewnętrzne prowadzenie przewodów hamulca, hamulce tarczowe flat mount, karbonowe haki, oś przelotowa 12 x 100 mm
👉 GEOMETRIA: H1.5 Race
👉 Koła szosowe Bontrager Aeolus RSL 75 TLR pod hamulce tarczowe, Łożyska do kół CeramicSpeed Coated.
Przed nami piąta część epickich kolarskich miejscówek. Oznacza to, że wraz z Wojtkiem Michałkiem dobrniemy do pięknej, okrągłej liczby 50. Dużo? Mało? Chcemy znacznie więcej!
Pico del Teide (podjazd od strony południowej), Hiszpania.
Rozpoczynamy od słonecznej Teneryfy. Wprawdzie opisywaliśmy już tę piekielną, najwyższą w Hiszpanii górę w odcinku drugim, jednak dziś – wedle wskazania naszego Podróżnika Roku – skupimy się wyłącznie na stronie południowej. Dla powtórzenia informacji dodamy jedynie, iż Pico del Teide, gdyby “liczyć go” od dna morza, jest wysoki na ponad 7500 metrów. Potężny, wredny kolos, w którego trzewiach wciąż bulgocze lawa.
Wspinaczka od południowej strony daje do wyboru dwa rozwiązania: początek w Los Cristianos lub Medano. Obie drogi startują z poziomu morza, w obu przypadkach robimy ponad 50 km, również w obu przypadkach zyskujemy więcej, niż 2600 m wysokości. Trudniejszy, popularniejszy i częściej używany przez profesjonalistów (których spotkać w okresie zimowym nietrudno) jest szlak pierwszy. Najwyższe nachylenia dochodzą na nim do 22%.
Niezależnie od naszego wyboru, trasy zarówno z Los Cristianos, jak i z Merano dostarczają oczom podobnych wrażeń. Start przy czarnej, wulkanicznej plaży. Piękne słońce, ciepło przez cały rok. Kręte drogi okraszone równym asfaltem i niesamowitą panoramą Teneryfy. I te sąsiednie wyspy na horyzoncie, skryte za delikatną mgiełką… Cytując Wojtka: “O żesz karrrramba, rzekłbym. Co za view!”
Zermatt, Szwajcaria.
Miasteczko Zermatt zimą prezentuje się niczym Ktosiowo z filmu, w którym Jim Carrey wcielił się w rolę zielonego Grincha. Jest zjawiskowo bajkowe i przepiękne, wtulone między ogromne, strzeliste szczyty. Jednak nie to jest tu najważniejsze. Otóż największe znaczenie ma góra, która z góry “pilnuje” tej uroczej dolinki – Matterhorn.
Wysoki na 4478 m szczyt jest szóstym najwyższym w Alpach. Ze względu na stromiznę i pionowe podejścia, zalicza się ona do jednych z najtrudniejszych gór do zdobycia. Z daleka Matterhorn wygląda jak “trójkątna skała”, na którą po prostu nie da się wejść. Między innymi dlatego istnieje pogląd, jakoby była to najczęściej fotografowana góra świata, a z Zermatt szczyt Matterhornu wygląda doskonale.
Dostać się do Zermatt nie jest tak łatwo. Podjazd do miejscowości rozpoczyna się w miejscowości Visp i da się go pokonać wyłącznie elektrycznym busikiem, pieszo, lub rowerem. Wspinaczka liczy sobie niecałe 37 km przy niewysokim średnim nachyleniu rzędu 2,6%. Niepozornie, bo niepozornie, wjeżdżamy tutaj o 1000 metrów w górę. Zermatt, rzecz jasna, dostarcza nie tylko widoku na Matterhorn. Jest tam mnóstwo pensjonatów, restauracji i hoteli, a z miejscowości startuje między innymi najwyżej położona kolejka w Alpach, którą dojedziemy na szczyt Klein Matterhorn.
Malta Hochalmstraße, Austria.
Malta Hochalmstraße pod Kolbrein-Steinmauer, który dzieli Galgenbichlspeicher od Kolbreinspeicher. Wszystko zrozumiałe, prawda? Ten językowy łamaniec oznacza piękne miejsce na styku dwóch jezior w północnej części austriackiej Karyntii. Oczywiście nie dosłownie.
Kolbrein-Steinmauer, to tama dzieląca dwa zbiorniki (Galgen….. & Kolbrein…), a nasza tytułowa miejscówka, to droga wiodąca na szczyt owej tamy. Miejsce nieszczególnie popularne, ciche i zabójczo piękne. Niecodzienną scenerię dwóch górskich akwenów przedzielonych betonowym murem podkreślają skaliste turnie porośnięte kępami iglastych drzew.
Wspinaczka na tę najwyżej położoną w Austrii zaporę wodną (1933 m), to niecałe 30 kilometrów fantastycznej trasy, która nie jest opanowana przez korowody samochodów. “Noty za styl” dla otoczenia rosną tu z każdym kilometrem. Wodospady, tunele, górskie chatki. Przejazd przez Malta Hochalmstraße rowerem stanowi czystą przyjemność.
Col du Galibier, Francja.
Kolejna z wielkich francuskich przełęczy. Absolutna ikona Tour de France. Podjazd pod przełęcz Galibier (wysokość 2665 m) gościł na trasie wyścigu 63-krotnie, debiutując w ósmej edycji TdF, która odbyła się w roku 1911. Col du Galibier często był także najwyższym punktem osiąganym w wyścigu przez kolarzy. Na szczycie podjazdu znajduje się pomnik Henriego Desgrange’a – pomysłodawcy i organizatora pierwszego Tour de France.
Wspinaczka na przełęcz Galibier, to w świecie rowerowym absolutny TOP i legenda. Zniewalające widoki, piękne serpentyny, wąska droga oraz świadomość, że na tej samej trasie boje z przeciwnikami i własnym organizmem toczyli najwięksi herosi współczesnego (i nie tylko) kolarstwa. W 2022 r. odbył się tutaj wyścig amatorów. Aby zobrazować skalę fenomenu tej miejscówki, dodamy tylko, że wzięło w nim udział 16 tys. rowerzystów!
Zdobyć przełęcz Galibier można na trzy sposoby: od strony L’Alpe d’Huez (zachód), Briançon (południowy wschód), a także Saint-Michel-de-Maurienne (północ). Wszystkie długie na ponad 35 km. Dwie pierwsze trasy łączą się na przełęczy Lautaret, skąd na górę pozostaje dość trudne 8 kilometrów. Ostatnia możliwość, to natomiast prawie 2000 metrów pokonanych w pionie! Podjazdy spina położony na wysokości 2556 wydrążony w skale tunel, szeroki zaledwie na cztery metry, a długi na 370. Pozwala on przedostać się na drugą stronę przełęczy z pominięciem jej szczytu, więc służy raczej pojazdom o czterech kołach. Wjazd na samą górę przełęczy, to niesamowite doświadczenie dla ciała i ducha. Nic, tylko jechać, walczyć i podziwiać poszarpane granie masywu Galibier.
Grimselpass, Szwajcaria.
Zostajemy w rodzinie wysokoalpejskich przełęczy, lecz przenosimy się niecałe 500 kilometrów na północny wschód, do malowniczego kantonu Valais w Szwajcarii. Grimselpass wraz z Furkapass i Sustenpass stanowią triumwirat najbardziej znanych szwajcarskich przełęczy. Smaczku dodaje fakt, iż bardzo sprawny kolarz może te niespełna 122 km pokonać w jeden dzień. Szalona, lecz piękna misja.
Grimselpass, to oczywiście cudowne alpejskie landszafty, hordy motocyklistów dla których to miejsce jest czymś na kształt górskiej mekki, a także sztuczne jeziora, masywne zapory wodne i przyklejone do nich elektrownie. Innymi słowy: zestaw fantastycznych i różnorodnych wrażeń.
Niezależnie, czy wybierzemy drogę od północy lub południa, czekają nas piękne atrakcje wizualne i przewyższenia na poziomie 1500-1600 m. Rozpoczynając na południu, zjeżdżamy na koniec do Innertkirchen, z którego możemy rozpocząć wspinaczkę na Sustenpass. Jest to wariant dłuższy. Z kolei rozpoczynając w Innertkirchen, podjazd liczy 26 km. Aczkolwiek mocniej odczujemy na nim nachylenie, które średnio sięga 6,5%. Najbardziej natomiast polecamy przejechanie wszystkich trzech przełęczy w różnych konfiguracjach. Niech stanowi to challenge dla ultra wytrzymałych.
Saas-Fee, Szwajcaria.
Nie ruszamy się nigdzie z kantonu Valais. W dolinie Saastal znajduje się następne z gatunku bajkowych alpejskich miasteczek: Saas-Fee. Położona 200 metrów nad dnem doliny, jest bardzo znanym ośrodkiem narciarskim i sportowym. Trudno się dziwić, gdy zwrócimy uwagę na dane statystyczne. W Saas-Fee słońce świeci średnio przez 300 dni w roku, dookoła jest kilkanaście czterotysięczników, a śnieg na lodowcowych trasach zalega przez 42 tygodnie. Mało?
Last Christmas, i gave you my heart… śpiewał George Michael. W 1984 roku miejscowość ta przerodziła się w plan zdjęciowy do teledysku najpopularniejszej obecnie świątecznej piosenki. Wprawdzie w trakcie 39 lat otoczenie uległo pewnym zmianom (drzewa urosły, a wagoniki słynnej kolejki wymieniono), lecz jest to wciąż spory magnes dla pewnej grupy turystów.
Rowerowo, mamy w okolicy wszystko, co najlepsze w Alpach. Dobry asfalt, odbierającę mowę widoki, a także różnorodne zjazdy i podjazdy. Gdziekolwiek nie pojedziecie, jest po prostu pięknie.
Monte Grappa, Włochy.
Położona niespełna dwie godziny drogi od Wenecji Monte Grappa w XX wieku odegrała spore znaczenie militarne. W trakcie I wojny światowej wielokrotnie próbowały ją zdobyć wojska cesarstwa Austro-Węgier (bez powodzenia), natomiast w trakcie kolejnej wielkiej wojny góra stała się bazą włoskich partyzantów walczących z niemieckim okupantem i faszystowskim reżimem. Krew przelaną na Monte Grappa dokumentuje monumentalne Ossuarium, w którym złożono kości ponad 12 tys. poległych, z których lwia część pozostaje niezidentyfikowana.
Sportowo, Monte Grappa może być znana choćby z pięciokrotnego goszczenia na trasie Giro d’Italia. Góra jest bardzo rozległa i dominuje nad terenem. Prowadzi na nią co najmniej 10 dróg o różnej skali trudności. Monte Grappa, to masyw, który posiada kilka wierzchołków, a najwyższy z nich wznosi się na 1775 m.
Możliwości podjazdu jest zatem mnóstwo. Niektóre trasy zakładają zdobycie każdego wierzchołka, inne tylko trzech. Pewne jest jedno: każdy obrany przez nas sposób, to gwarantowana uczta dla oczu. Zachęcamy do próbowania różnych rozwiązań.
Gran Canaria, Hiszpania.
Znów ta Gran Canaria… A zapowiadamy, że to nie jest ostatni raz, kiedy mekka kolarstwa gości na naszej liście. Tym razem pozostaniemy wyłącznie na jej wybrzeżu, podziwiając bezmiar oceanu i piękne plaże. Te należą do bardzo różnorodnych i potrafią przybrać formę złocistych połaci (np. Maspalomas na południu wyspy), łat ciemnego piachu (Playa de Taurito) bądź kamienistych plaż przeplatanych ostrymi klifami (zachodnia część Gran Canarii).
Pisaliśmy już, że Gran Canaria jest jednym z popularniejszych miejsc na zimowe treningi profesjonalnych kolarzy? Pozwolimy sobie zatem przytoczyć kolejną z opowieści Wojtka:
“Wyobraźcie sobie piękny, słoneczny, LETNI dzień w lutym. Lecicie sobie rowerkiem wzdłuż wybrzeża, podziwiacie śliczne widoki, robicie zdjęcia, kręcicie filmiki. Wokół niewielki ruch, czasem przejedzie jakieś auto. Ciepło, lampa grzeje. Wczoraj był ciężki trening w górach, więc dziś lajcik, noga za nogą… I oto w oddali przed wami Samotny Kolarz.
Nie wiem jak inni, ale ja mam tak, że podświadomie przyspieszam i zaczynam gościa gonić. Czasem się to udaje, częściej nie… Ale czasem jednak tak! Tego dnia cisnę, zmniejszam dystans. Po chwili, jeszcze z pewnej odległości orientuję się po stroju i sylwetce, że to chyba jakiś PRO! Cisnę więc jeszcze mocniej, doganiam, zagaduję… PETER SAGAN! Dogoniłem trzykrotnego mistrza świata w kolarstwie i to jest fakt! Dla takich chwil się jeździ!”
To jak, planujecie już podróż na Gran Canarię?
Passo del Rombo/Timmelsjoch. Włochy/Austria.
Tę dwujęzyczną nazwę nosi przełęcz łącząca austriacką dolinę Ötztal z włoską Passiria w prowincji Bolzano. Górskie przejście znane jest już od starożytności. Maszerowały tędy armie Rzymian, ale też i barbarzyńskich plemion. Przez kolejne setki lat prowadził tamtędy szlak przemytników i handlarzy.
Położona jest na wysokości 2509 m, co stanowi atrakcję i wyzwanie samo w sobie. Pełna jest krętych i stromych zakrętów o nachyleniu dającym nogom w solidnie w kość. Od strony austriackiej mamy również bardzo szybki, prosty zjazd, który stwarza możliwości, by solidnie się rozbujać.
Po włoskiej stronie podjazd zaczyna się w miejscowości San Leonardo i jest długi na 29 km. Średnie nachylenie, to 6%, a najwyższe sięga momentami 13%. Przewyższenie na poziomie 1800 metrów i rozrzedzone powietrze powodują, że wspinaczka jest mozolna i bolesna.
Passo del Rombo potrafi zmasakrować, zwłaszcza, jeśli nie jest pierwszym etapem waszej wyprawy. Lecz tym, co wynagradza trud, są oszałamiające wręcz widoki. Dodatkowy bonus architektoniczny stanowi przedziwna, kosmiczna budowla osadzona na szczycie przełęczy.
Paris – Roubaix, Francja.
Klasyczny, jednodniowy wyścig rozgrywany corocznie od 1896 r. Jeden z pięciu słynnych monumentów kolarstwa, do których oprócz Paris – Roubaix należą: Mediolan – San-Remo, Ronde van Vlaanderen, Liege – Bastogne – Liege i Giro di Lombardia. O charakterze Paris – Roubaix najlepiej wypowiedzą się jego przydomki: “królowa klasyków”, “piekło północy”, “wyścig wielkanocny”, “piekielna niedziela”. Wszystkie są prawdziwe. Wyścig odbywa się co roku w jedną z niedziel kwietnia i jest naprawdę szalony.
Najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne są tu odcinki brukowanej drogi, która nijak nie przypomina równego asfaltu. Jest ciasna, kręta, śliska, nierówna, zachwaszczona, a na dodatek gdy pada deszcz, jej skraj zamienia się w błotniste jeziora. Dodajmy do tego kilkusetosobowy peleton, finisz na welodromie w Roubaix i mamy prawdziwe pandemonium.
Żeby było ciekawie, organizatorzy doradzają zabrać na wyścig cztery dętki. Mowa tu, rzecz jasna, o wyścigu amatorów. Aby zilustrować sytuację, powiemy tylko, że w ubiegłym roku w wersji dla kolarzy PRO (257 km) Wout van Aert zajął drugie miejsce, pięciokrotnie zmieniając rower w trakcie wyścigu. A jak prezentuje się edycja dla amatorów? Najlepiej oddadzą to słowa Wojtka, który przeżył swoją “piekielną niedzielę” cztery lata temu:
“WYŚCIG RELIGIJNY, czyli modlitwa, żeby to się wreszcie skończyło. Wyścig do gruntu ekscytujący, ale i niebezpieczny. Ponad 140 km dla amatorów. Naprzemienne odcinki asfaltu i kamieni o długości 1,5 – 3 km. Sektory brukowe układane ponad sto lat temu. Odcinki z kamieniami polnymi budowane, jak to określił jeden z dziennikarzy, “z helikoptera”. Bez ładu, składu, totalnie przypadkowo rzucone i przydeptane butem. Porośnięte przez lata trawą i mchem. Nierówne, wystające, kanciaste, przy deszczowej pogodzie śliskie i zdradzieckie dla kolarzy. Jeśli dodamy do tego pędzący peleton, walkę na łokcie, deszcz, tu i ówdzie kałuże, wyrwy w drodze i 90-stopniowe zakręty, jawi się prawdziwy obraz ryzyka i chaosu. Niektóre drogi są bardzo wąskie, a tuż obok czają się głębokie dziury wypełnione wodą. Jak się nie połamiesz na drodze, to masz jeszcze szansę… prawie utonąć.
Moja taktyka po dwóch-trzech sektorach (z 19 na trasie) polegała na tym, by przejeżdżać je solo. Po obejrzeniu rzezi konkurentów już na pierwszym odcinku (lasek Arenberg – 2400 m), wywrotkach, defektach i kraksach szybko doszedłem do wniosku, że należy minimalizować niebezpieczeństwo. Wyszło na moje. DOJECHAŁEM DO METY! PIEKŁO PÓŁNOCY – nigdy więcej!
Minęły cztery lata, kurz opadł… Tymczasem Wojtek Kluk od tygodni nie daje za wygraną. Jedziemy, jedziemy na Roubaix, będzie fajnie. Nie musi być fajnie, ale może…”
Jesteśmy pewni, że Wojtek podejmie kolejną próbę walki z Królową Klasyków i wyjdzie z niej zwycięsko!
Wojtek Michałek Podróżnik i pasjonat kolarstwa @wojtek.killer
Speed Concept to rower triathlonowy zaprojektowany tak, aby był najszybszy w swojej klasie. Ten aerodynamiczny, karbonowy rower zbudowany z myślą o niesamowitej prędkości i integracji na najwyższym poziomie. Model jest dedykowany dla triathlonistów i fanów wyścigów w konwencji indywidualnej jazdy na czas. Speed Concept to najbardziej aerodynamiczny rower w całej kolekcji Treka.
Na pierwszy rzut oka
Na pierwszy rzut oka widać, że Speed Concept jest przemyślany i dopracowany, każdy szczegół zaprojektowany jest tak, by rower ciął powietrze. Lekka aerodynamiczna rama, wygładzający trasę rozdzielacz IsoSpeed, nowoczesny, płynnie zaprojektowanego system nawadniania i uzupełniania energii, który uzupełni Twoją energię po pływaniu, zapewni siłę podczas jazdy na rowerze i przygotuje Cię do biegu. Moja maszyna dodatkowo była wyposażona w sterowany bezprzewodowo napęd SRAM RED AXS. Te wszystkie elementy składają się na poprawę rekordów, raz za razem. Już poprzednia generacja SC zachwycała, jednak obecny model jest o wiele lepiej przemyślany, zwłaszcza pod kątem przechowywania picia i jedzenia, co jest ważne podczas zawodów triathlonowych. Istotna jest również prosta budowa, która umożliwia transport roweru w walizce rowerowej, bez większego kłopotu. W zestawie wbudowany jest schowek na przekąski na górnej rurze, aerodynamiczny bidon w ramie, dodatkowo masz możliwość zamontować bidon na kierownicy. W rowerze, który wybrałam posiadam grupę SRAM RED AXS, ze wbudowanym pomiarem mocny, dzięki czemu mam wszystko, czego potrzebuję.
Wrażenia z jazdy
Nasza pierwsza jazda była dla mnie jak wycieczka do w krainy marzeń. Spodziewałam się, że obecny Speed będzie równie narowisty, jak jego poprzednik, jednak pozytywnie mnie zaskoczył. Nowa generacja jest stabilna przy zachowaniu zwrotności i łatwości w manewrowaniu, oczywiście jak na czasówkę.
Speed Concept nie nabiera prędkości tak szybko, jak Madone, ale jest o wiele łatwiej ją utrzymać. Najbardziej docenisz tę maszynę na płaskiej trasie z gładkim asfaltem, tutaj rower może w pełni się wykazać. Przy odpowiednich umiejętnościach kolarskich jesteś w stanie również docenić ten rower przy bardziej krętych i pofałdowanych trasach, jednak trzeba umieć tą maszynę prowadzić. Większość rowerów trójkołowych jest… co najmniej szalenie niewygodna. Nie ten, ponieważ jest wyposażony w wygładzający drogę IsoSpeed. Rozdzielacz zdecydowanie zwiększa komfort jazdy, zwłaszcza gdy asfalt nie jest idealnie gładki. A jeśli zastanawiasz się, czy wygodniejsza jazda przekłada się na poprawę osiągów – to odpowiedź brzmi, tak. W rzeczywistych testach przeprowadzonych przez Trek Performance Research Lab, odkryli, że bardziej płynna i komfortowa jazda jest mniej męcząca dla organizmu i pomaga zachować świeżość podczas biegu. Warto zauważyć, że wbudowane hamulce tarczowe sprawiają, że jazda jest bezpieczniejsza i masz większą kontrolę hamowania, co przy dużych prędkościach jest niezwykle istotne.
Miałam okazję jeździć na moim Speedzie regularnie kilka razy w tygodniu. Zdarzały się szybkie, mocne treningi, jak i kilkugodzinne trasy o charakterze tlenowym. Niezależnie od sytuacji rower nie sprawiał problemu. W warunkach wyścigowych to naprawdę rower marzenie.
Uzyskał pełnię potencjału.
Doskonałe dopasowanie roweru jest absolutnie kluczowe dla triathlonistów — pozostajesz w pozycji aerodynamicznej przez kilometr za kilometrem. Idealne ustawienie czasówki nie zawsze jest łatwe, bywa, że jesteśmy ograniczeni przez możliwości regulacji roweru. W tym przypadku projektanci stanęli na wysokości zadania, a nowy Speed Concept ma ogromne możliwości dopasowania i mnóstwo metod regulacji. Możesz spersonalizować każdy element drążków, przedłużek, podkładek i innych elementów.
To naprawdę ważne, aby móc w pełni wykorzystać potencjał Speed Concept’a. Uważam też, że w przypadku roweru czasowego naprawdę nie warto ustawiać tego roweru na własną rękę. Doświadczony Bikefitter ustawi tę maszynę tak by była „szyta na miarę”, a Ty będziesz cieszyć się każdym kilometrem bez bólu w pełni panując nad maszyną i rozwijać maksimum prędkości. Mnie rower ustawiali Fitterzy właśnie w fabrykarowerów.com i mogę tych Panów polecić 🙂
Zaprojektuj swój rower marzeń
Zdecydowanie ten rower jest wart polecenia każdemu triathloniście startującemu w wyścigach bez draftingu oraz kolarzowi specjalizującemu się w indywidualnej jeździe na czas. Całkowicie nowy Speed Concept jest dostępny tylko w ramach Project One, dając Ci szansę na stworzenie najlepszego, niestandardowego roweru triathlonowego. Możesz dostosować każdy element dopasowania, komponenty i oczywiście lakier. Dzięki czemu Twój rower będzie taki jak sobie wymarzysz.
Ania Wer – Tomica Coaching Trener triathlonu & kolarstwa annatomica.com Head Coach and founder @tomicacoaching
Marka Assos, to szwajcarski producent odzieży rowerowej, który działa na rynku od 1976 roku. Szwajcarzy jako naród słyną z dokładności i precyzji. Nie inaczej jest w przypadku ubrań Assosa, które znane są z najwyższej jakości produkcji, a także niespotykanej wręcz wytrzymałości. Przez wielu ekspertów stroje Assos są uważane za najlepszą rowerową odzież na świecie. Rozwój marki naznaczony jest nieustanną pogonią za udoskonaleniem produktu.
Innowacyjne myślenie o aerodynamice
Założyciel Assosa – Toni Meier – jest pasjonatem kolarstwa i perfekcjonistą, co przejawia się w całokształcie jego działalności. W 1976 roku wprowadził do użytku i opatentował pierwszą ramę z włókna węglowego. Produkt ten cechowały niezwykle wysokie wartości aerodynamiczne, a także nieznane wcześniej połączenie lekkości z wytrzymałością. Meier rozpoczął również projektowanie aerodynamicznych komponentów rowerowych, takich, jak np. karbonowe szprychy i obręcze.
Urodzony w Winterthur wizjoner szybko doszedł do wniosku, że potencjał w wykorzystaniu aerodynamiki leży również na ciele rowerzysty. W tamtych czasach niemal wszystkie stroje rowerowe były wykonane z wełny lub bawełny. W osobie Toniego Maiera pojawił się rewolucjonista, który kompletnie odwrócił trendy.
Magiczna lycra
Jeszcze w roku 1976 szwajcarska firma wprowadziła na rynek produkty z lycry. Spodenki oraz koszulkę inspirowaną ubiorem skoczków narciarskich. Okazało się to kluczem do sukcesu marki, a ubrania rowerowe z lycry stały się dominującym modelem. Marka Assos nawiązywała współpracę z kolejnymi rowerzystami oraz teamami, w ten sposób stając się topowym dostawcą najbardziej profesjonalnej odzieży na rynku.
Zarówno spodenki, jak i koszulki Assos cechują się bardzo dużą wytrzymałością i lekkością. Zachowują przy tym bardzo wysoką elastyczność połączoną z maksymalnym naciskiem na aerodynamiczność. Są idealne dla kolarzy pragnących zmaksymalizować swoją wydajność również poprzez dobór odpowiednich akcesoriów.
Szwajcarska firma wypuściła takżelinię produktów, które pomagają zachować właściwość odzieży jak najdłużej. Należy do nich między innymi specjalny preparat Assos Active Wear Cleanser, który pozwoli wam w dowolnej chwili pozbyć się zabrudzeń, a jednocześnie nie narazi delikatnej odzieży na żadne szkodliwe detergenty. Jako komplementarną z płynem czyszczącym od Assosa możemy uznać również specjalną torbę na pranie Assos Evo. Specjalna, delikatna siateczka upewni was, że żaden z elementów wyposażenia nie ulegnie żadnemu uszkodzeniu mechanicznemu spowodowanemu przez pralkę. O odzież rowerową najwyższej jakości po prostu trzeba odpowiednio zadbać.
Customowe projekty Assosa
Dzięki nawiązaniu bezpośredniej współpracy między sklepem fabrykarowerow.com, a marką Assos, dajemy wam możliwość stworzenia spersonalizowanej odzieży wykonanej przez szwajcarskich specjalistów. Możliwy jest wybór ubrań customowych z linii Mille GT bądź Equipe RS. Są to między innymi koszulki, spodenki lub np. kurtki przeciwwiatrowe, które możecie później schować w dedykowanym pokrowcu ochronnym Assos.
Zindywidualizowana odzież zaprojektowana we współpracy z grafikami szwajcarskiej firmy wykonana jest z najwyższą dbałością o detale, a proces jej produkcji trwa do 60 dni. Minimalna ilość sztuk danego produktu, to 20. Personalizowane stroje premium są niewiele droższe od podstawowych, lecz cenę z pewnością rekompensuje niepowtarzalność. W naszym sklepie znajduje się dla przykładu koszulka z krótkim rękawem Assos Equipe RS sygnowana przez Fabrykę Rowerów.
Odzież Assos powstaje specjalnie na zamówienie, w tworzeniu projektów doradzają bardzo doświadczeni graficy a finalny efekt jest wart każdego dnia oczekiwania.
Hej dzieciaki! To jest ten dzień, dzień od kiedy możecie zgłaszać się do ekipy Czarnych Owiec!
Jeżeli masz 8-12 lat jest idealny czas, na twoją nową pasję, pasję która Cię wkręci i zakręci!
Treningi rowerowe MTB odbywać się będą w poniedziałki i piątki o godzinie 16:30 i 17:45 w grupach do 10 osób. Na pierwszych zajęciach wspólnych dla obu grup przeprowadzimy test i skierujemy do odpowiedniej grupy, tak abyście czuły się jak najlepiej
Cena za pojedyncze zajęcia to 45 zł
Cena w pakiecie miesięcznym – 320 zł (umowa na miesiąc)
Cena w pakiecie sezonowym za miesiąc – 280 zł (umowa na 7 miesięcy)
Dla dzieci z pakietem sezonowym strój i kask gratis!
Dla dzieci z pakietem miesięcznym do pierwszego miesiąca strój kolarski i kask z rabatem 50%
Pierwsze zajęcia organizacyjne 3 kwietnia o godzinie 17:00, na zajęcia przybywacie z opiekunem w celu pomiaru strojów i kasków dla dzieci i omówieniu niezbędnych formalności – Drogowców 12
Wszystkie spotkania, zbiórki start i meta w sklepie Fabryka rowerow przy ul. Drogowców 12.
Zapisy przyjmujemy przez wiadomość prywatną, odpowiemy tak szybko jak to tylko możliwe
Podobały wam się poprzednie części? To nie koniec niesamowitych wojaży Wojtka Michałka – laureata nagrody Podróżnik Roku, wręczonej w trakcie listopadowego Balu Kolarza.
Valle de las Lágrimas, Hiszpania.
Ponownie kierujemy się na doskonale nam już znany archipelag Wysp Kanaryjskich. A konkretnie na Gran Canarię, do Doliny łez. Jeśli miejsce nazwane jest w ten sposób, można się spodziewać, że nie jest łatwe do zdobycia. Valle de las Lágrimas, Valley of Tears, Dolina Łez. Wszystko to nazwa mocnego podjazdu leżącego w samym sercu tej będącej kolarskim rajem wyspy.
Podjazd ma 11 km długości i pokonuje 1000 m w pionie. Średnie nachylenie jest na poziomie 8%, aczkolwiek w pewnych momentach sięga nawet 20%. Możliwym jest, że dolina została nazwana na cześć płaczących na samą myśl o wjeździe pod górę kolarzy. To trasa tylko dla wytrwałych i dobrze przygotowanych pod względem wydolności.
Z Doliny Łez na górę nie wspinają się profesjonaliści, a przynajmniej nie w wyścigach. Trasa jest pokryta kiepskiej jakości asfaltem i niejako schowana między potężnymi, poszarpanymi skałami Gran Canarii. Przy słonecznej pogodzie widoki z serpentyn wijących się po Valle de las Lágrimas są KAPITALNE. Wasze oczy mogą się wypełnić łzami najpierw z bólu, a następnie z radości.
Monte Carlo, Monako.
Dla wielu ludzi są to nazwy tożsame, choć prawda jest inna. Wyjaśnijmy więc: Monte Carlo jest dzielnicą Monako. Monako jest miastem-państwem. Maleńkim, zamieszkałym przez zaledwie 40 tys. ludzi. Ale za to jakim! Monako kojarzone jest przede wszystkim jako miejsce rezydencji podatkowej / wakacji / zamieszkania wielu uznanych sportowców, biznesmenów i wszelkiego rodzaju gwiazd. Oprócz tego, położone na Riwierze Francuskiej mikropaństwo słynie z kasyn (przede wszystkim Monte Carlo Casino) i dorocznego wyścigu Formuły 1.
Monte Carlo, to największa i najludniejsza dzielnica Monako. Jednocześnie “Wzgórze Karola” jest najbardziej spektakularną częścią tego państwa. To tam przygotowuje się tor na wyścig F1, tam jest największe kasyno, tam w marinie stoją zacumowane najdroższe jachty. Czy zatem jest to dobre miejsce na rower?
Na pewno nie należy do typowych, jednak jest to odrębny świat, który – jeśli już jesteście w okolicy – koniecznie trzeba zobaczyć. Pokonanie rowerem zakrętów, po których jeździli najwięksi mistrzowie F1 również należy zapisać do listy niezapomnianych przeżyć. Co ponadto? Fantastyczna architektura, niesamowite nadbrzeże, złote samochody i wzgórza, które spoglądają na to wszystko z pewnego dystansu. Monte Carlo, to miejsce niepodobne do żadnego innego.
Vierwaldstättersee (Jezioro Czterech Kantonów), Szwajcaria.
Położone w centralnej Szwajcarii Jezioro Czterech Kantonów wzięło nazwę właśnie od tego, że jego skomplikowana i rozłożysta linia brzegowa wchodzi w skład czterech jednostek administracyjnych tego górzystego państwa. Jezioro znajduje się pośród wzniesień, a jego postrzępione, pagórkowate “krawędzie” przypominają wizualnie norweskie fiordy.
Vierwaldstättersee, to znakomite miejsce na rowerowe wyprawy. Okalające jezioro góry, świetna siatka dróg i mnogość położonych nad krystaliczną wodą kurortów stwarza wiele możliwości. Jak są góry, to są i podjazdy. Trasa dookoła jeziora jest długa na około 100 km i ma przewyższenia rzędu 2000 m. Gdziekolwiek nie pojedziecie, krajobraz jest bardzo przyjemny. Podobnie, jak równiutki, szwajcarski asfalt. Polecamy także wjechać kolejką na masywy górskie Pilatus bądź Rigi, z których roztacza się zniewalający widok na cały akwen.
Aby poznać kolarskie uroki tego regionu, najlepiej zarezerwować więcej, niż jeden dzień.
Costa Blanca, Hiszpania.
To zbiorcza nazwa części wybrzeża w południowo-wschodniej Hiszpanii, mniej więcej między Walencją, a Alicante. Region Costa Blanca jest genialnym miejscem na rower i jednocześnie stanowi ogromnie popularną bazę treningową dla profesjonalnych zespołów, które zjeżdżają się tam zimą niemal w komplecie. Hotele w miastach są wypełnione kolarzami PRO, a za nimi ciągną również dziesiątki, jeśli nie setki amatorów. Trochę szczęścia, mocne nogi i można chwilowo załapać się na jazdę z “grubymi wiórami” kolarskiego świata.
Południowa Hiszpania zapewnia zimą dużo słońca i znośną pogodę nawet w najchłodniejszych okresach. Ciepły klimat panuje tu cały rok, a możliwości w kwestii ułożenia tras są bardzo szerokie. Świetny asfalt, pobliskie lotnisko w Alicante i relatywnie mały ruch, to kolejne magnesy dla rowerzystów.
Benidorm, Moraira, Denia, Altea, Calpe, Benissa, Maryvilla. Te, a także wiele innych miejscowości i miasteczek zapewnią wam doskonałe warunki do uprawiania kolarstwa niezależnie od pory roku. Oprócz tego – niezapomniane wrażenia architektoniczne i krajobrazowe.
L’ Alpe d’Huez, Francja.
Jedna z największych i najważniejszych stacji narciarskich w Alpach. Miejsce to, podobnie jak Tignes czy Val d’Isere, ma dwa oblicza. Zimą jest mekką miłośników białego puchu. Natomiast gdy śniegi topnieją, zamienia się w cel pielgrzymek kolarzy. Wszystko za sprawą podjazdu z Bourg d’Oisans do stacji L’Alpe d’Huez.
Wspinaczka po 21 agrafkach tej trasy, to legenda Tour de France, przez wielu zaliczana do TOP 3 najbardziej prestiżowych podjazdów wyścigu. Dotychczas odcinek ten gościł na TdF 32 razy, a zadebiutował w 1952 roku. Za każdym razem, gdy najlepsi kolarze świata podjeżdżają do L’Alpe d’Huez, miejsce gromadzi dziesiątki tysięcy kibiców, którzy wypełniają szczelnie wszystkie miejsca dookoła niesamowitych zawijasów tej trasy.
Sama wspinaczka, to 13 kilometrów, średnie nachylenie 8% i ponad kilometr w pionie. Jak ujął Wojtek: “kolarskie Santiago Bernabeu”. Podobnie jak największe stadiony świata przyciągają rzesze fanów, tak samo L’Alpe d’Huez przyciąga każdego roku tysiące kolarzy-amatorów, którzy pragną zmierzyć się z jej serpentynami. Nie jest to miejsce dla miłośników ciszy i spokoju, niemniej jednak widoki… Możliwość spojrzenia na cudowną, żyzną dolinę opierającą się o ogromne alpejskie masywy jest bezcenne.
Jug Dalmacija, Chorwacja.
Pytanie za 1000 punktów. Czy jesteście w stanie wskazać kogoś, komu nie spodobała się Chorwacja? Nie? My również. Ten uwielbiany nie tylko przez Europejczyków wakacyjny kierunek urzeka wszystkich pięknymi plażami, urokliwą architekturą, smaczną kuchnią i otwartością samych Chorwatów. Połączyć to wszystko z rowerem? Wspaniała sprawa!
Jug Dalmacija, to po prostu południowa Dalmacja. Czyli najpiękniejszy region Chorwacji, ciągnący się ponad 400 km wzdłuż i 50 km wszerz linii brzegowej Adriatyku. Dalmacja, to również setki przybrzeżnych wysp o różnej wielkości i zaludnieniu. Część z nich, np. Korčula, to przepiękne, górzyste miejsca. Dotrzecie tam za pomocą przeprawy promowej z miejscowości Orebić.
Śródziemnomorski klimat pozwala cieszyć się urokami tego bałkańskiego kraju zazwyczaj już na przełomie lutego i marca. Chorwackie drogi są wówczas nieszczególnie oblegane przez samochody turystów, co czyni je perfekcyjnymi do uprawiania kolarstwa. Wiejąca znad ciepłego morza bryza, a z drugiej strony góry. Żyć, nie umierać. Między innymi dlatego w południowej Dalmacji zamieszkał Robert Makłowicz, który rezyduje na Półwyspie Peljesac.
Mont Ventoux, Francja.
Prowansja zazwyczaj kojarzy nam się z polami lawendy ciągnącymi się po horyzont. Z łagodnymi pagórkami, melancholijnym klimatem i zapachem ziół, które sławią ten prealpejski region na cały świat. Nad całym dobrobytem Prowansji milczącą straż sprawuje samotna, potężna góra Mont Ventoux, która strzeże skarbów tej krainy niczym Samotna Góra strzegąca skarbu smoka Smauga. Nie bez kozery Mount Ventoux potocznie nazywana jest Olbrzymem Prowansji.
Rowerowo, podjazd na ten wietrzny masyw jest kojarzony głównie z Tour de France, którego uczestnicy zdobywali monumentalne wzniesienie 18 razy. Podjechać nań można trzema trasami. Każda z nich liczy ponad 20 km długości. Start możecie ustanowić w miejscowości Sault, Malaucene bądź Bedoin. Przy tym ostatnim – najtrudniejszym – wariancie można poczuć się jak prawdziwy beduin. Wspinaczka zaczyna się od równej, płaskiej drogi, która z każdym kolejnym kilometrem staje się trudniejsza. Do tego wszystkiego dochodzi wiatr, który w wyższych partiach wzniesienia położonego pośrodku pustkowia wieje z prędkością nawet 100 km/h!
Najlepiej podjazd na Mont Ventoux definiuje cytat francuskiego filozofa Rolanda Barthesa: “Ventoux jest bóstwem zła, które wymaga ofiar. Nigdy nie wybacza słabości i wymusza niesprawiedliwej miary hołdy cierpieniu.” Jest to święta prawda, o czym zaręcza nas również Wojtek. Niemniej jednak widok na Prowansję rozciągający się z łysego szczytu Mont Ventoux jest obłędny.
Rossfeld Panoramastrasse, Niemcy.
Berchtesgaden, to alpejska gmina granicząca z Austrią. Najbardziej znana z tego, iż na jej terenie swoją rezydencję na szczycie Obersalzbergu posiadał Adolf Hitler. Miejsce, w którym wódz III Rzeszy przyjmował wszystkich najważniejszych przywódców nazywane było “Orlim Gniazdem”, a jego zdobycie przez żołnierzy 101. Dywizji Powietrznodesantowej przedstawiono choćby w kultowej “Kompanii Braci”.
Okolice Berchtesgaden oferują piękne, górskie widoki, stanowiące kombinację iglastych lasów, ośnieżonych turni i ukrytych jezior wypełnionych czyściutką wodą. Jedną z najbardziej polecanych dla miłośników wszelkiej turystyki tras jest Rossfeld Panoramastrasse. Do Orlego Gniazda nią nie dojedziemy (ścieżka, która prowadzi do Berghof jest wyłącznie dla pieszych), jednak Rossfeld Panoramastrasse niesie ze sobą szereg kapitalnych atrakcji wizualnych, co zresztą możemy wywnioskować z jej nazwy.
34 kilometry równego asfaltu i fantastycznych serpentyn, a przy tym nieco ponad 1000 m podniesień, czynią z niej łakomy kąsek nie tylko dla tytanów kolarstwa. Co nie znaczy, że nachylenie sięgające 24%, nie potrafi dać w kość. W zależności od tego czy wolicie góry w wydaniu letnim, czy zimowym – polecamy wybrać odpowiednią porę roku. Tej wyprawy nie da się żałować.
Cap de Formentor, Hiszpania.
Przylądek Formentor, to najbardziej wysunięty na północ punkt Majorki i bez wątpienia najładniejsze miejsce tej wyspy. Cypel terenu, zwany w języku Cervantesa Cap de Formentor, jest zakończeniem dwudziestokilometrowej długości Półwyspu Formentor. Nad skalnym urwiskiem znajduje się punkt z widokiem na Minorkę oraz XIX-wieczna latarnia morska Faro de Formentor.
Trasa na przylądek jest z perspektywy rowerzystów fenomenalna. Zwłaszcza, że z powodu natłoku turystów zamknięto dla ruchu samochodowego jej ostatnie kilometry. To sprawia, że będziecie mogli napawać się cudownym krajobrazem w ciszy i spokoju. A jest co oglądać. Bezmiar morza, majaczące na horyzoncie pozostałe wyspy archipelagu, strzeliste klify, a także zachwycające formacje skalne pełne przeróżnych tuneli, jaskiń, grot i nieregularnych wypustek.
Sama droga, to doskonały asfalt i kręte agrafki. Zaprojektował ją Antonio Parietti, który ma na swoim koncie dizajn innego z kolarskich klasyków – trasy do Sa Calobra. Będąc na Balearach, rowerowa wyprawa na Przylądek Formentor, to absolutna konieczność.
Furkapass, Szwajcaria.
Na zakończenie czwartej części epickich kolarskich miejscówek mamy coś dla miłośników wysokogórskich dróg. Kierujemy się w stronę alpejskich przełęczy i bierzemy na tapet Furkapass, która leży na granicy kantonów Valais i Uri. Przełęcz Furka oddziela Alpy Berneńskie od Alp Lepontyńskich. Co tu dużo gadać – oba te łańcuchy nie należą do niskich, a sama Furkapass położona jest na wysokości 2436 m.
Jest to samotna droga wijąca się pośród oplecionych zielenią skał. Trasa przez przełęcz w momencie, gdy wybieramy wariant wschodni podejścia, to ponad 40 km jazdy przy średnim nachyleniu 4,5% i maksymalnym rzędu 11%. Jeśli pragniemy pokonać ją od zachodu, startujemy w miejscowości Brig. Jest to droga dłuższa (57 km), o mniejszym średnim nachyleniu (3%) i większym maksymalnym (13%).
Najbardziej znaną ilustracją Furkapass jest hotel Belvedere, wklejony w jeden z zakrętów. Niestety miejsce jest zamknięte na cztery spusty, a gościło w nim mnóstwo sław, m.in. papież Jan Paweł II. Kręcono tutaj również film “Goldfinger” w którym w rolę kultowego agenta 007 wcielił się Sean Connery. Z poziomu hotelu roztacza się niepowtarzalny widok na topniejący lodowiec Rodanu. Napawa smutkiem fakt, iż staje się on z roku na rok coraz mniejszy. Przejazd przez Furkapass dostarcza niesamowitych wrażeń, a na dodatek blisko stąd do pozostałych słynnych szwajcarskich przełęczy: Grimsel i Susten. W jeden dzień można objechać je wszystkie, choć wymaga to silnych nóg i charakteru.
Przełęczy Furka poświęciliśmy sporo czasu, jednak i tak trudno opisać wrażenia za pomocą jednego zdjęcia i kilku akapitów. To trzeba zobaczyć na własne oczy.
Wojtek Michałek Podróżnik i pasjonat kolarstwa @wojtek.killer
Trek Madone SLR 9, to najbardziej topowy, najwyższy z szosowych modeli Treka. Jest to dokładnie ten sam rower, którego używają czołowi kolarze cyklu World Tour jeżdżący w barwach teamu Trek Segafredo. Projekt, który przedstawiamy w filmie jest wykonany w jednej z absolutnie najlepszych możliwych specyfikacji.
Święty Graal miłośników szos
Trek Madone, popularnie zwany w środowisku polskich kolarzy “Madonną” jest maszyną, która dla większości amatorów stanowi ucieleśnienie rowerowych marzeń. Skonstruowany by być jak najlżejszy i zniwelować wszelkie opory do jak najniższego poziomu, sprzęt ten doskonale wykorzystuje komponenty wykonane z karbonu lub tytanu, wsparte systemem ceramicznych łożysk ceramic speed. Pokryty porcelanową powłoką jest tutaj również łańcuch, który we współpracy z ceramicznym wózkiem eliminuje opory toczenia prawie do zera. Lekkie lub superlekkie jest w tym projekcie praktycznie wszystko. Waga? Oszałamiające 6,89 kg dla rozmiaru 58!
Model prezentowany na filmie to Trek Madone SLR 9 2023 gen.7 Project One z dużym tuningiem 🤩
👉 Całkowicie nowo zaprojektowana rama z technologią IsoFlow 🇺🇸 👉 Włókno węglowe OCLV Serii 800 🇺🇸 👉 Widelec Trek Madone 7 gen. carbon 🇺🇸 👉 Sztyca, wspornik i kierownica Bontrager Madone 7 gen. carbon 🇺🇸 👉 Grupa Shimano Dura Ace Di2, 12s 🇯🇵 👉 Koła Bontrager Aeolus RSL 51 🇺🇸 👉 Opony Pirelli P-Zero Gold 150 limited edition 🇮🇹 👉 Dętki Pirelli Ultralight 🇮🇹 👉 Wyjątkowy produkt od THM Bike CLAVICULA – karbonowa korba z dwustronnym pomiarem mocy 🇩🇪 👉 Zębatki korby aluminiowo/carbonowe Carbon-Ti 🇮🇹 👉 Tarcze hamulcowe aluminiowo/carbonowe Carbon-Ti 🇮🇹 👉 Wózek CeramicSpeed Shimano 9200/8100 Coat Czarny 🇩🇰 👉 Łańcuch CeramicSpeed 🇩🇰 👉 Łożyska kół CeramicSpeed 🇩🇰 👉 Pedały Wahoo Speedplay ZERO Nano titanium 🇺🇸
💣 Waga roweru: 6,89 kg w rozmiarze 58 😎 bez owijki 👌
Powiew futurystyki i technologiczne nowinki
Przepiękna “Madonna” w malowaniu Viper Red (identyczne, jak kolarzy Trek Segafredo), to cacko nie tylko pod względem wizualnym. Wyposażona w przełożenia z grupy Shimano Dura Ace Di2 oraz korbę Clavicula THM (prawdopodobnie najlżejszą na świecie) i karbonowe zębatki Carbon-TI, niemalże unosi się nad powierzchnią szosy. System przełożeń współgra z ceramicznymi łożyskami, generując właściwości jezdne niedostępne dla większości rowerów. Zwieńczeniem całości są tutaj pedały Wahoo Speedplay ZERO na tytanowej ośce. Ważą tyle, co nic.
W omawianym projekcie praktycznie wszystko jest do granic odchudzone. Nie zmienia to faktu, iż sam model Madone SLR 9 jest konstrukcją, która wykorzystuje wyniki najnowszych badań, dzięki czemu sprawuje się doskonale nawet w nieco niższych konfiguracjach. Rewolucyjnym pomysłem jest tutaj rama z systemem IsoFlow, który znacząco wpływa na przelot powietrza, mocno ograniczając jego opór. W designie Madone SLR 9 nie ma dosłownie ani grama przypadku. Nawet mocowanie bidonu – w tym przypadku leciutki koszyk na bidon Bontrager XXX – jest położone w takim miejscu, by nie zakłócać aerodynamicznego strumienia.
Potężny racer, ale i wygodny krążownik
Wspominaliśmy już o kapitalnej, wyścigowej wadze 6,89 kg. W wersji prezentowanej przez Wojtka Kluka na koła są założone superszybkie, limitowane opony Pirelli P0 Gold, jednak z powodzeniem możecie tu również założyć model Pirelli P0 Race SL TLR. Jest to najbardziej wydajna bezdętkowa opona stworzona do jazdy po szosie. Można ją wykorzystać nie tylko na wyścigi, ale i do codziennego połykania dziesiątek kilometrów. “Madonna”, to rakieta uniwersalna. Jest to rower dla bardzo zaawansowanych amatorów, a wręcz profesjonalistów. Jednocześnie jednak na tyle wygodny, by móc cieszyć się nim w codziennej jeździe. Lekkie, czerwone, dopieszczone w najmniejszych detalach cacuszko.
Sprawny rower to coś więcej niż wygoda użytkowania. To przede wszystkim Twoje bezpieczeństwo, które zawsze powinno być priorytetem. Choć niektóre czynności serwisowe możesz, przy odrobinie chęci, czasu i zdolności manualnych, wykonać samodzielnie w domu, to inne wymagają udania się z rowerem do serwisu. Nawet dbając na co dzień o swój rower poprzez odpowiednie czyszczenie i podstawową konserwację, podzespoły w Twoim jednośladzie nie będą nieśmiertelne.
Rower podobnie wymaga okresowej kontroli.
Podczas jazdy poszczególne części i komponenty zużywają się i dla twojego bezpieczeństwa lepiej przejrzeć, czy wszystko działa poprawnie. W końcu jazda sprawnym rowerem to sama przyjemność, kiedy każda część działa bez zarzutu. Nikt przecież nie lubi, kiedy coś skrzypi, piszczy czy przerywa. Aby tego uniknąć, należy wykonywać regularny przegląd roweru.
O tym, jak istotny jest przegląd roweru oraz o pracy serwisu opowie nam jeden ze specjalistów Fabrykarowerow.com
Hey Paweł, w fabrykarowerow.com można umówić się na przegląd generalny, regulacyjny oraz gwarancyjny. Czy mógłbyś krótko powiedzieć o tym czym te usługi się różnią oraz jakich sytuacji dotyczą?
P: Hej, zacznijmy może od przeglądu gwarancyjnego. Komponenty nowego roweru układają się podczas normalnej eksploatacji pod obciążeniem kolarza. Rowery są składane i regulowane na stojakach serwisowych, gdzie sprawdzamy wszystkie połączenia śrubowe, ustawiamy zakresy napędu, kąty klamek, manetek i kierownicy, a w przypadku rowerów ze wspomaganiem elektrycznym lub napędem bezprzewodowym – robimy aktualizacje oprogramowania. Linki uciągają się w pancerzach, a obręcze przyjmują pierwsze nierówności. Przegląd gwarancyjny ma na celu wyeliminowania „bolączek wieku dziecięcego” polegających m.in. na częściowo nieprecyzyjnej pracy przerzutek czy też minimalnym rozcentrowaniu kół. Dodatkowo ponownie sprawdzamy wszystkie połączenia. Warto wspomnieć o tym, że w przypadku rowerów firmy Trek, mamy do spełnienia dwa warunki narzucone przez dystrybutora, które podtrzymują gwarancję: zarejestrowanie roweru na stronie www.trekbikes.com oraz dokonanie przeglądu gwarancyjnego w okresie do 3 miesięcy od daty zakupu. Wiadome jest, że w okresie jesienno-zimowym większość użytkowników rezygnuje z jazdy na rowerze. W tym przypadku jesteśmy w stanie trochę wydłużyć termin na dokonanie przeglądu gwarancyjnego do momentu, w którym przebieg roweru wynosi od ok. 150 km do 300 km.
Kolejna kategoria przeglądu w naszej ofercie to przegląd regulacyjny. Zakres prac jest bardzo podobny do przeglądu gwarancyjnego, lecz bardzo często Klienci decydują się na wymianę komponentów, które zużywają się pod wpływem normalnej eksploatacji. Mowa tutaj np. o okładzinach hamulcowych, łańcuchach lub oponach. W przypadku rowerów z przednią amortyzacją (hardtail) lub pełną amortyzacją (full) zdarza się rozszerzenie o podstawowy przegląd amortyzatorów i damperów polegający na wyczyszczeniu ich uszczelek oraz złożeniu na nowym smarze i oleju.
Przegląd pełny polega na rozebraniu roweru praktycznie do „gołej” ramy, wyczyszczeniu każdego milimetra roweru oraz złożeniu go na nowo. Porównując go do dwóch pozostałych przeglądów, rozszerzamy zakres prac o serwis piast, sterów, suportu oraz wymianie płynu hamulcowego na nowy (w przypadku hamulców hydraulicznych). Zalecamy także wymianę pancerzy i linek na nowy – mały koszt, a duża różnica w płynności pracy komponentów roweru.
Jak często powinniśmy umawiać się na przegląd generalny oraz regulacyjny?
P: Ogólnie zalecamy, aby rower przynajmniej raz w roku przeszedł przegląd regulacyjny. Potocznie mówiąc, zakres prac przygotowuje rower w taki sposób, aby był gotowy i bezpieczny na kolejny sezon. Przeglądy pełne powinny być przeprowadzone raz na 2 lub 3 lata. Nie da się jednak jednoznacznie określić sztywnych ram czasowych na dokonanie określonego przeglądu. Przede wszystkim typ roweru, ilość pokonywanych kilometrów i sposób, w jaki dbamy o nasz sprzęt, definiują to, jaki przegląd będzie odpowiedni w danym momencie. Najprościej mówiąc, kierujmy się zasadą „jak dbasz, tak masz” 😉
W jaki sposób kolarz powinien dbać o swój rower by zapewnić jak najdłuższą żywotność podzespołów?
P: Najprostsza rzecz, którą każdy z nas jest w stanie wykonać to regularne czyszczenie i olejowanie napędu. W zależności od typu roweru i warunków, w jakich zazwyczaj jeździmy, dobieramy odpowiedni olej. Idąc dalej, częstotliwość czyszczenia i olejowanie zależy od rodzaju oleju. Tutaj istotna jest gęstość oleju, a także to czy jest na bazie parafiny, czy nie. Odpowiednie preparaty ułatwiają oczyszczenie elementów układu napędowego, a obecnie są już preparaty, które przy okazji dużej skuteczności są w pełni biodegradowalne. W przypadku rowerów zawieszonych charakterystyczne jest „pocenie” się amortyzatorów wynikające z normalnej pracy podczas ugięcia oraz gromadzenie się drobinek piasku i brudu w okolicy uszczelek. Aby uniknąć uszkodzenia, należy co jakiś czas zetrzeć warstwę brudu. Jeśli rower ulegnie dużemu zabrudzeniu, można go śmiało umyć, lecz starajmy się unikać dużego ciśnienia, szczególnie w okolicy piast, suportu, sterów, łożysk zawieszenia, a w przypadku szos i graveli – raczej nie polecam uderzać strumieniem wody w kierunku owijki 🙂
Jaki jest najlepszy czas by oddać rower na serwis?
P: Każdy czas jest dobry na oddanie roweru na serwis. Problem dotyczy dostępności wolnych terminów. W okresie zimowym raczej nie myślimy o jeździe na dwóch kołach, a tym bardziej o przeprowadzeniu przeglądu. W konsekwencji, wolne terminy zazwyczaj przypadają z dnia na dzień. Kłopot tworzy się wtedy, gdy pojawia się pierwsza znośna aura do jazdy. Wyciągamy swoje zakurzone rowery, zazwyczaj bez powietrza i zapala się lampka pt. „Chciałbym/chciałabym się przejechać, ale rower nie jest sprawny”. Sięgamy za telefon i niestety odbijamy się od ściany, bo serwisy mają duże obłożenie i czekamy na termin nawet 2/3 tygodnie. No ale przecież to tylko rower, co tam jest takiego skomplikowanego do zrobienia? Otóż Moi Drodzy, w zależności od roweru i rodzaju przeglądu, czas na przeprowadzenie serwisu waha się od 2 do 9 godzin. Warto wziąć to pod uwagę, bo gdy wyjdzie pierwsze Słońce – kto pierwszy ten lepszy 🙂
Najczęstsze „serwisowe” błędy rowerzystów?
P: Najczęściej pojawia się problem z olejowaniem napędu. Jedni użytkownicy nie oliwią napędu i jeżdżą „na sucho” do jego wykończenia. Ich przeciwieństwo to użytkownicy, którzy nie czyszczą napędu przed olejowaniem, przez co łańcuch i kaseta stopniowo łapią kolejną warstwę brudu. Ubita warstwa piachu na kółkach przerzutki i łańcuchu, w połączeniu z olejem do napędu tworzy powłokę podobną do papieru ściernego, która nie wpływa korzystnie na elementy napędu. Kolejny aspekt dotyczy użytkowników rowerów z kołami przystosowanymi do systemu bezdętkowego. Pierwsza rzecz to mieszanie uszczelniaczy. Każdy z płynów ma inny skład oraz inną gęstość. „Mleko”, bo tak potocznie mówimy na uszczelniacz, po zmieszaniu z innym mlekiem może się zważyć, przez co straci swoje właściwości uszczelniające. Należy także pamiętać o tym, aby regularnie uzupełniać mleko w kołach, a gdy nie jeździmy – chociaż raz na tydzień zakręcić kołem, by mleko zachowało swoją płynną formę i nie zastygło w oponie.
Czym różni się serwis roweru manualnego od serwisu roweru elektrycznego?
P: Rowery ze wspomaganiem elektrycznym mają swoje oprogramowanie, które w ramach przeglądu aktualizujemy. Sprawdzamy także regulację zamka baterii (jeśli bateria ma możliwość wyciągnięcia jej z ramy roweru) oraz – na życzenie Klienta – możemy przeprowadzić test pojemności baterii względem pierwotnej deklarowanej wartości. Warto poruszyć temat eksploatacji takiego roweru przez Klientów. Często zdarza się, że rowery z małym przebiegiem mają problem ze strzelającym napędem na najmniejszych koronkach kasety. Z czego to wynika? Rowery ze wspomaganiem elektrycznym pojawiły się na rynku stosunkowo niedawno. Elementy napędu, które montują do nich producenci, są w większości takie same jak w standardowych rowerach bez wspomagania. Ich konstrukcja nie jest przystosowana do dużej siły, jaką generują silniki (w przypadku silników Bosch maksymalna moc to 85Nm!!). Użytkownicy zapominają o tym, że mimo wspomagania elektrycznego, TO NADAL JEST ROWER. Nie zmieniają przełożeń na lżejsze, bo silnik pomoże im ruszyć z cięższego przełożenia i siła silnika przenoszona na napęd nadmiernie zużywa łańcuch i koronki. Analogicznie działa to tak jakbyśmy ruszali samochodem tylko z 4/5/6 biegu. Firma Shimano w zeszłym roku wypuściła grupę o nazwie Linkglide w wersjach 10 i 11 rzędowych, która jest stworzona z myślą o rowerach E-MTB. W skład tej grupy wchodzi manetka, łańcuch, przerzutka tylna oraz kaseta. Producent deklaruje żywotność całości na ok.8 tys.km. Czas pokaże, czy praktyka potwierdzi teorię 🙂
Czym wyróżnia się serwis w Fabrykarowerow.com na tle innych serwisów? Dlaczego klient skorzysta na wyborze waszego serwisu?
P: Jesteśmy jedynym w Częstochowie serwisem z autoryzacją Shimano Service Center. Dodatkowo jesteśmy autoryzowanym serwisem marekSram, Bosch, Fazua i TQ. Nieustannie poszerzamy naszą wiedzę teoretyczną i praktyczną z zakresu mechaniki oraz wiedzę produktową, gdy tylko pojawia się jakaś nowość. Zamówienia części eksploatacyjnych staramy się tworzyć w taki sposób, aby produkty były u nas dostępne od ręki. Wiadome jest, że nie przewidzimy wszystkiego, ale dzięki powyższym certyfikatom, mamy możliwość szybkiego zamówienia brakujących komponentów. Pół żartem, pół serio – wyróżnia nas także wielkość naszego serwisu. Dzięki sześciu podwójnym stanowiskom serwisowym jesteśmy w stanie pracować przy 12 rowerach jednocześnie. Potrzeby naszych Klientów wymagają od nas także bieżącego modernizowania i uzupełniania kolejnych narzędzi serwisowych i diagnostycznych. Każdy rower po dokonaniu przeglądu sprawdzamy podczas normalnej jazdy, a nie tylko na stojaku serwisowym. W momencie odebrania roweru z serwisu Klienci otrzymują od nas kartę przeglądu, na której mechanik przeprowadzający przegląd opisuje zakres prac. Dzięki temu Klient ma pełną informację co do wymienionych części i przeprowadzonych regulacji. Oprócz tego staramy się przekazać jak najwięcej wiedzy dotyczącej bieżącej konserwacji roweru, aby zwiększyć świadomość, a przede wszystkim przyjemność z użytkowania roweru przez naszych Klientów.
P: Mechanicy pracujący w naszym serwisie są podzieleni na 3 kategorie, uwzględniając ich umiejętności. W zależności od dostępności mechanika danej kategorii dobieramy dogodną datę na przeprowadzenie przeglądu. Serwis można umówić osobiście w naszej siedzibie, telefonicznie lub drogą mailową. Po zakończeniu prac Klient zostaje poinformowany telefonicznie o możliwości odebrania roweru. Ze względu na ograniczone możliwości przechowywania rowerów serwisowanych, prosimy o możliwie sprawny odbiór rowerów 🙂
Paweł dziękuję bardzo za rozmowę. Do zobaczenia na serwisie.
Nie zwlekaj i umów się na serwis swojego roweru!
Szczegółowe informację na temat serwisu oraz jego pracowników, zakres oraz cennik usług możesz znaleźć pod linkiem: serwis fabrykarowerow.
Na tej stronie używamy plików cookies i podobnych funkcji do przetwarzania informacji o urządzeniach końcowych i danych osobowych. Przetwarzanie jest wykorzystywane do celów takich jak integracja treści, usług zewnętrznych i elementów stron trzecich, analiza/pomiary statystyczne, oraz integracja mediów społecznościowych. W zależności od funkcji dane są przekazywane do podmiotów trzecich i przez nie przetwarzane. Zgoda ta jest dobrowolna, nie jest wymagana do korzystania z naszej strony internetowej i można ją w każdej chwili odwołać za pomocą ustawień w prawym dolnym rogu. Więcej szczegółów znajdziesz w Polityce prywatności.
Pliki cookie
Poniżej możesz zmienić ustawienia naszych plików cookie oraz naszych partnerów. Korzystanie z plików
wydajnościowych, funkcjonalnych i śledzących wymaga Twojej zgody. Kliknij nagłówki różnych kategorii, aby
dowiedzieć się więcej i zmienić nasze domyślne ustawienia. Jednak zablokowanie niektórych rodzajów plików
cookie może
wpłynąć na korzystanie z witryny i usługi, które jesteśmy w stanie zaoferować. Więcej szczegółów znajdziesz w
Polityce prywatności.
Niezbędne pliki cookies
Podstawowe pliki konieczne do działania serwisu i bezpieczeństwa transakcji. Bez nich strona się nie ładuje prawidłowo.
Funkcjonalne
Usprawniają działanie dodatkowych funkcji: chaty, formularze, osadzane wideo itp.
Analityczne
Zbieranie danych o odwiedzinach i zachowaniach użytkowników (Google Analytics)
Personalizacja
Dostosowanie treści i UX (rekomendacje, testy A/B, język, motyw, itd.)
Marketing (Ads)
Wyświetlanie i personalizacja reklam, targetowanie na podstawie zachowań i demografii użytkownika.